Jeśli ktokolwiek zostanie spytany, jakie danie kojarzy mu się z Wietnamem, odpowiedź wyda się oczywista: sajgonki! Co natomiast z miską (czasem wręcz miednicą) aromatycznego bulionu, w którym zatopione są metry ryżowego makaronu i w oryginale kawałki mięsa. W istocie, zabiegani i zarobieni ludzie mieszkający w Azji Południowo-Wschodniej nie rozdrabniają się na zupę i drugie danie (jak robi to większość z nas). Siłą rzeczy micha z potężną ilością węglowodanowo-proteinowo-witaminowej zupy, stanowi podstawę codziennego zaspokajania głodu. To właśnie jest pho - cały obiad w jednej misce. Ostatnimi czasy zawojowuje on świat niepowtarzalnymi aromatami, które nie tylko cieszą podniebienia, ale też pozwalają szybko i skutecznie nasycić ciało. Innymi słowy, pho jest nie tylko bardzo smaczne, ale zwyczajnie, po zjedzeniu całej miski nie chce się ani jeść, ani pić, przy tym pozwalając swoim amatorom zanurzyć się w jedynym swoim rodzaju aromacie. Wersja wegetariańska tej zupy z z pozoru nie ma prawa bytu, bowiem jej podstawą jest ogromna ilość mięsa... no ale, dla chcącego nic trudnego. W sieci można znaleźć wiele przepisów na zeweganizowaną wersję tej kultowej zupy, jak i w niektórych barach, np. w warszawskim Loving Hut, czy Au Lac, które zainspirowały mnie do stworzenia swojej wersji. Tworząc bulion opierałam się na przepisie Jadłonomii oraz TheKitchn.
Polecam spróbować, bardziej aromatyczna, rozgrzewająca i sycąca zupa prawdopodobnie nie istnieje!
SKŁADNIKI (8 porcji)
bulion:
3L wody
1/2 pora
3 łodygi selera naciowego, łącznie z liśćmi
2 duże cebule
50g korzenia imbiru
4 małe marchewki
3 ząbki czosnku
2 gwiazdki anyżu
1 laska cynamonu
7 goździków
1 łyżeczka ziaren kopru włoskiego
1 łyżeczka ziaren kolendry
1/2 papryczki chilli
8 łyżek sosu sojowego
2 łyżeczki cukru brązowego
odrobina oleju
dodatki:
2 opakowania makaronu ryżowego
2 kostki tofu naturalnego
kawałek seitana, opcjonalnie
12 kotletów sojowych
2-3 limonki
papryczka chilli
garść świeżej mięty i kolendry
garść świeżych kiełków fasoli mung
2 cebulki dymki, posiekane
2 łyżki oliwy do smażenia
- Kotlety sojowe zalewamy wrzątkiem, odstawiamy do momentu aż będą miękkie. Odcedzamy, ale nie pozbywamy się wody - posłuży nam do przygotowania bulionu
- Cebulę oraz imbir kroimy na pół, smarujemy odrobiną oleju i pieczemy w piekarniku do spieczenia lub opiekamy nad palnikiem
- Marchewki, por oraz seler naciowy oczyszczamy, obieramy i ewentualnie kroimy tak aby zmieściły się w garnku
- Do dużego garnka wlewamy wodę oraz pozostałą wodę z kotletów sojowych, dodajemy wcześniej przygotowane warzywa oraz wszystkie przyprawy, poza solą, cukrem i sosem sojowym
- Całość gotujemy najlepiej pod przykryciem przez ok. 3-4 godziny
- Esencjonalny wywar odcedzamy z warzyw, nastawiamy z powrotem na gaz i doprawiamy solą, cukrem i sosem sojowym
- Tofu i kotlety sojowe, opcjonalnie również seitan kroimy w paski, podsmażamy na złoto na odrobinie oliwy
- Makaron ryżowy przygotowujemy według instrukcji na opakowaniu
- Do miseczki nakładamy sporą ilość makaronu, tofu, kotletów, kiełków fasoli i zalewamy całość bulionem
- Wierzch posypujemy cebulką dymką, kolendrą, miętą, chilli i skrapiamy sokiem z limonki
Niezwykle kusząca... chyba wypróbuję ;-)
OdpowiedzUsuńmożna pominąć seiten? nie mam gdzie kupić ani seitenu ani glutenu
OdpowiedzUsuńMożna :)
UsuńTo w takim razie jem jak Wietnamczycy- u mnie zupa robi za cały posiłek, rzadko jest inaczej :) Muszę w końcu się pokusić o samodzielne zrobienie tej zupy, me gusta :>
OdpowiedzUsuńale ciekawy przepis, pysznie wygląda :))
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam. Wyszła fantastycznie. Bulion jest bardzo pikantny, ale cała reszta (soja, kiełki) świetnie to balansują. Na pewno wrócę jeszcze do tego przepisu.
OdpowiedzUsuńTen przepis wygląda jak dla całego pułku wojska :D
OdpowiedzUsuńprawie :D
Usuń